sobota, 11 kwietnia 2009

"Wnuczka Pana Linha" Philippe Claudel



"Stary człowiek stoi na rufie statku. Przyciska do piersi lekką walizkę i niemowlę, jeszcze lżejsze niż walizka. Ten stary człowiek to Pan Linh. Tylko on wie, że się tak nazywa, gdyż wszyscy z jego otoczenia, którzy to wiedzieli, nie żyją"

             Tak rozpoczyna się ta krótka,dramatyczna a zarazem wzruszająca opowieść.
Ten stary człowiek to Pan Linh,który przybywa do nowego kraju jako uchodżca .Ze sobą ma jedynie lichą walizke z paroma rzeczami ,starą fotografie i ,półcienny woreczek z garścią ziemi-nie byle jakiej .Była to ziemia ,którą uprawiał przez całe swoje życie , a przed nim jego
ojciec , a przed ojcem jego dziadek .Była to ziemia ,która ich żywiła i przyjmowała do swego łona w chwili śmierci.Na statku zewsząd otoczony jest porozbijanymi rodzinami-mężczyznami ,kobietami którzy w wyniku okrutnych działań wojennych opuścić musieli ojczystą ziemię .Nasz Główny bohater w wyniku wybuchu bomby na polu ryżowym traci syna i jego żonę. Znajduje kilkutygodniowe, osierocone dziecko i lalkę z urwaną głową. Zabiera wnuczkę i ucieka z nią za ocean.Pan Linh czuję się jednak bogatszy od tych wszystkich ludzi ,ktorych spotyka,ma wnuczkę z ,którą nigdy się nie rozstaje,wiedział ,że to dla niej musi być silny.

"Trzeba być dla niej wesołym, uśmiechać się do niej, trzeba ją karmić, zadbać o to, żeby się wysypiała, żeby rosła, żeby stała się dorodną dziewczynką”.

Pan Linh , w wielkim mieście czuję się zagubiony ,nie potrafi przystosować się do nowego otoczenia.Nie rozumie tamtejszych ludzi,wobec nich staję nie ufany ,boi się...
Nie tyle o siebie ale o małą Sang Dieu ,która jest dla niego najważniejsza .Przyrównuje ją do poków lotosu ,które zmieniają się  w dorodnie rozwinięte kwiaty na obrzeżach jezior.

"Pan Linh chce widzieć, jak dziecko się rozwija. Chce żyć ,żeby to widzieć, jak dziecko się rozwija.Chce żyć, żeby to widzieę,  i jest mało ważne , co to życie każe mu znosić, jezeli przychodzi człowiekowi życ z dala od kraju, własnie tu,jeżeli przychodzi człowiekowi życ w tym zamkniętym domu.Nie,nie chce, żeby to bylo tu. Nie w tej umieralni. Chce, żeby Sang Dieu stała się najpiękniejszym lotosem , i on chce trwać, ażeby móc ją podziwiac,chce jednakże ją podziwiać  w pełnym swietle,na dworze ,nie w domu starców,nie w więzieniu takim jak to."

Siłę daję mu również przypadkowa przyjażń.
Pan Bark to człowiek ,który podobnie został doświadczony przez los .Mimo ,że ich relacje słowne opierają się na jedynym ,znanym w języku Pana Barka "dzień dobry" ,nie stanowi to dla nich przeszkody na drodze porozumienia ,radzą sobie doskonale . To prawdziwa nie przerwana ,szczera przyjażń pomiędzy dwojgiem dorosłych ludzi, przepełniona szczerością  i wzajamnym oddaniem.

 Ocena:4/6

niedziela, 5 kwietnia 2009

"Prowadził nas los" Kingi i Chopina


 
                         Bilet w jedną stronę, dwa plecaki, pięćset osiemdziesiąt trzy dolary i dwadzieścia pięć centów – cały nasz kapitał, niewiele planów i dużo marzeń. Tyle mieliśmy ze sobą, kiedy wylądowaliśmy w Nowym Jorku. Wiedzieliśmy jedno – chcemy objechać świat dookoła. CAŁY! Jak tego dokonać prawie bez pieniędzy? Jak to zrobić, aby jak najbliżej poznać ludzi i kultury przemierzanych krajów? Oczywiście – autostopem! Kto by przypuszczał, że zajmie nam to pięć lat...

Tak brzmi fragment wstępu z książki Kingi i Chopina, którzy wrócili z podróży autostopem dookoła świata. Przez pięć lat, dzień w dzień, Kinga pisała pamiętnik. Oto jeden z fragmentów pamiętnika ,który wywarł na mnie chyba największe wrażenie:

AMERYKA PÓŁNOCNA
12 grudnia 1998
Podczas jazdy rowerem przez Kalifornię, natknęliśmy się na Julię Butterfly – dziewczynę, która mieszka na potężnym, tysiącletnim drzewie, chroniąc je przed ścięciem. Ścięli już większość olbrzymich drzew dookoła, a Julia się trzyma i wie, że dopóki tam będzie, Luna (drzewo, na którym mieszka) będzie bezpieczna. Obiecała sobie i Lunie, że nie pozwoli swoim stopom dotknąć ziemi, dopóki nie poczuje, że zrobiła już absolutnie wszystko, aby ją uratować i dopóki nie będzie pewna, że Luna jest bezpieczna. Dziś – wraz z Jasonem – wybieramy się na szczególną uroczystość. Mija właśnie rok, od kiedy Julia zamieszkała na drzewie.

Nigdy nie zapomnę Julii Butterfly tańczącej na czubku Luny, w rytm bębnów i śpiewu tłumu ludzi, którzy wspięli się tutaj, na wzgórze, aby ją uczcić. Później rozmawiam z Julią przez telefon, bo właśnie za pomocą telefonu komórkowego Julia utrzymuje łączność ze światem. Jason też zamienia z nią parę słów. Na szczęście nie mówi jej tego, co myśli:
– Powinna zejść z tego drzewa, wziąć prysznic, pójść do restauracji, do kina.

To podróż ,która zrodziła się marzeń dwojga młodych ludzi,którzy za cel postawili sobie zwiedzenie całego świata...
Jednak jak to uczynić mając w kieszeni nie wiele ponad pięćset dolarów?
Każdy człowiek trzeżwo myślący uznałby ten pomysł za dość absurdalny.
Nie dając nawet najmniejszej szansy na jego pomyślną realizacje...
A jednak...
Pociąg rusza z gdańskiego peronu .Nasi bohaterowie nie spodziewają się ,że ich podróż trwać będzie pięć lat.Z dala od rodziny ,przyjaciół i kraju...
Kinga Choszcz i Radosław "Chopin" Siuda nie mieli planu swojej wyprawy. Przemieszczali się korzystając z transportu, który w danej chwili zesłał im los. Sądząc z przebiegu podróży, los im sprzyjał. Pierwszym kontynentem, który odwiedzili, była Ameryka Północna. Następnie krążyli po Ameryce Południowej, drogą morską dostali się do Australii, następnie do Azji. Niestety, choroba Chopina nie pozwoliła na dalszą kontynuację wyprawy.Jej zwieńczeniem stać się miała podróż w głąb Czarnego Lądu.
 

       Jest to chyba pierwsza książka tak inspirująca i poruszająca wyobrażnie milionów ludzi z najodleglejszych zakątków świata.Wiara w ludzi oraz ufność w łaskawość losu zaprowadziła tą dwójkę na sam kraniec świata.

"Jeden z naszych dzisiejszych kierowców wie dokładnie,dlaczego się zatrzymał.Młody chłopak "nowo narodzony chrześcijanin":
-W Biblii jest napisane" Jeśli ktoś Cię prosi, abyś poszedł z nim milę
-pójdż z nim dwie".Dlatego też nie tylko nas zabiera, lecz także podwozi dalej ,niż sam jedzie, kontynuując swój wywód:
-Powiedziane jest również"głodnych nakarmić,spragnionych napoić,nagich przyodzia
ć".

Na koniec kilka złotych myśli zawartych na ostatnich kartach książki stanowiących drogowskaz dla tych wszystkich niezdecydowanych ,którzy w swej wyobrażni podążają śladami Kingi i Chopina.

Życie jest marzeniem
-spełnij je!
***
Życie jest przygodą
-odważ się na nią!
***
Życie jest wyzwaniem
-podejmij je!
***
Dobrze jest mieć cel u końca podróży,
ale w końcu to podróż jest celem.
***
Prawdziwy podróżnik nie ma ustalonych planów i nie skupia się na dotarciu.
Lao Tsu
***
Nie ma drogi do szczęścia.
-to szczęście jest drogą.
***
Wszystkie zwierzęta oprócz człowieka wiedzą,
że najważniejszą w życiu sprawą jest się nim cieszyć
***
Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego,
czego nie zrobiłeś ,niż tego ,co zrobiłeś.
Więc odwiąż liny ,opuść bezpieczną przystań.
Złap w żagle pomyślne wiatry.
Podróżuj.Snij.Odkrywaj.
Mark Twain


 Ocena:6/6