Historia ludzkości jest historią wędrówek ludów.W dobie globalizacji ruch migracyjny wciąż się nasila.Biorąc pod uwagę fakt iż demografowie wciąż biją na alarm z powodu coraz większego ubytku ludności,ruch imigracyjny mugłby być rutunkiem dla krajów "starzejących się".
Jednak największą rolę w procesie emigracyjnym odgrywa ludność z krajów Trzeciego Świata.I tego obawia się nasza kochana Europa-napływu niewykształconych "czarnuchów" ,którzy jedynie będą zasilać grupę bezrobotnych czyhających na zasiłki. Ale jak myślicie czy migrują ludzie niewykształceni ,bezsilni,by zapewnić byt tym mądrzejszym i silniejszym od siebie?Nie!To mężczyżni ,którzy spędzają noce w dwunastu metrach kwadratowych wraz z trzydziestoma innymi mężczyznami,a dnie-w kurzu,szukając jakies pracy w mieście,w którym jej nie ma;nie robią kroku ani do przodu,ani do tyłu.Większość to inteligentni ludzie,dyplomowani elektronicy,lekarze,nauczyciele,są wykształceni,mają poczucie humoru,ale są bez pracy i są biedni,dlatego próbują szczęścia.Starsi wyruszają w drogę rzadko -idą raczej młodzi,silni,z fantazją,odważni."Nasi najlepsi idą i pomagają Europie zwiększać dystans do Afryki".
Niestety„Afrykańska odyseja nigdy się nie zatrzyma. Jeśli chcecie nas zatrzymać, zbudujcie mur pośrodku morza i zbudujcie go aż do nieba".Taka jest prawda...Europejska biurokracja woli budować mury niż likwidować dysproporcje dzielące te dwa kontynemty.
Europa mimo tego jest wciąż jednyną nadzieją,jest latarnią dla dryfujących w ciemnościach Afrykanów. Niczym eden przyciaga oślepiającym światłem ubóstwa.Każdy z nich pragnie dostać się do raju... Marzy o tym ,że kiedyś będzie ich stać na utrzymanie rodziny,wykształcenie dzieci,wybudowanie domu ,który choć w niewielkim stopniu przestanie przypominać okoliczne slumsy...
Klaus Brinkbäumer reportażysta ,który w w 2007 roku odtrzymuję nagrodę Henri-Nannen-Preis ukazuję trudy mieszkańca Czarnego Lądu w poszukiwaniu eropejskiego raju. Odbywa podróż wraz z byłym uchodźcą z Ghany - Johnem Ampanem i fotografem Markusem Matzlem ,który towarzyszy Johnowi w drodze powrotnej (po 14 latach spędzonych w Europie) do domu, poznając podczas podróży świat uchodźców i uciekinierów z Afryki. Poznał ludzi, którym droga do europejskiego raju zajmuje nieraz kilka lat, ludzi, którzy na tratwach i łodziach w Cieśninie Gibraltarskiej widzieli śmierć swoich przyjaciół i towarzyszy podróży, nastolatki sprzedawane do europejskich domów publicznych. Spotkał ludzi, którzy wiodą - nie do końca z własnego wyboru - podwójne życie: w Europie i w Afryce. Reportażysta ujawnia prawdziwe oblicze biurokracji -te ,którego wstydzić się powinien każdy rdzenny europejczyk.
Jednak największą rolę w procesie emigracyjnym odgrywa ludność z krajów Trzeciego Świata.I tego obawia się nasza kochana Europa-napływu niewykształconych "czarnuchów" ,którzy jedynie będą zasilać grupę bezrobotnych czyhających na zasiłki. Ale jak myślicie czy migrują ludzie niewykształceni ,bezsilni,by zapewnić byt tym mądrzejszym i silniejszym od siebie?Nie!To mężczyżni ,którzy spędzają noce w dwunastu metrach kwadratowych wraz z trzydziestoma innymi mężczyznami,a dnie-w kurzu,szukając jakies pracy w mieście,w którym jej nie ma;nie robią kroku ani do przodu,ani do tyłu.Większość to inteligentni ludzie,dyplomowani elektronicy,lekarze,nauczyciele,są wykształceni,mają poczucie humoru,ale są bez pracy i są biedni,dlatego próbują szczęścia.Starsi wyruszają w drogę rzadko -idą raczej młodzi,silni,z fantazją,odważni."Nasi najlepsi idą i pomagają Europie zwiększać dystans do Afryki".
Niestety„Afrykańska odyseja nigdy się nie zatrzyma. Jeśli chcecie nas zatrzymać, zbudujcie mur pośrodku morza i zbudujcie go aż do nieba".Taka jest prawda...Europejska biurokracja woli budować mury niż likwidować dysproporcje dzielące te dwa kontynemty.
Europa mimo tego jest wciąż jednyną nadzieją,jest latarnią dla dryfujących w ciemnościach Afrykanów. Niczym eden przyciaga oślepiającym światłem ubóstwa.Każdy z nich pragnie dostać się do raju... Marzy o tym ,że kiedyś będzie ich stać na utrzymanie rodziny,wykształcenie dzieci,wybudowanie domu ,który choć w niewielkim stopniu przestanie przypominać okoliczne slumsy...
Klaus Brinkbäumer reportażysta ,który w w 2007 roku odtrzymuję nagrodę Henri-Nannen-Preis ukazuję trudy mieszkańca Czarnego Lądu w poszukiwaniu eropejskiego raju. Odbywa podróż wraz z byłym uchodźcą z Ghany - Johnem Ampanem i fotografem Markusem Matzlem ,który towarzyszy Johnowi w drodze powrotnej (po 14 latach spędzonych w Europie) do domu, poznając podczas podróży świat uchodźców i uciekinierów z Afryki. Poznał ludzi, którym droga do europejskiego raju zajmuje nieraz kilka lat, ludzi, którzy na tratwach i łodziach w Cieśninie Gibraltarskiej widzieli śmierć swoich przyjaciół i towarzyszy podróży, nastolatki sprzedawane do europejskich domów publicznych. Spotkał ludzi, którzy wiodą - nie do końca z własnego wyboru - podwójne życie: w Europie i w Afryce. Reportażysta ujawnia prawdziwe oblicze biurokracji -te ,którego wstydzić się powinien każdy rdzenny europejczyk.
Ocena:6/6